Tomasz Mlącki: Samowiercy, czyli natrętny urok negacjonizmu

Metafizycznie, merytorycznie… Tomasz Mlącki
Na zdjęciu: Metafizycznie, merytorycznie… Tomasz Mlącki

Wehikuł pandemii pędzi coraz szybciej, plaga wrzuciła kolejny bieg, pozostaje mieć już tylko nadzieję, że najwyższy, a tempo jej rozwoju nie będzie udowadniało matematycznych symulacji naukowców z waszyngtońskiego instytutu, od lektury których robi się zimno i gorąco na przemian. Zaraza ogarnęła cały glob, dotknęła dziesiątki milionów, statystyki zgonów wyrażają się w liczbach siedmiocyfrowych, świat wokół nas jest cieniem dawnego, każdy dzień przynosi nowe, coraz to gorsze wieści. Takie są twarde fakty, których rozumnemu człowiekowi nie wolno negować.

Czyżby? Nie wolno ale można, jak pisał, niesłusznie zaszufladkowany jako pisarz lekkiego pióra, Jarosław Haszek, w rzeczywistości dogłębny i bezlitosny znawca ludzkiej natury, pojętny uczeń Gogola, który pozwala nam się śmiać, ale nie pozwala zapomnieć, że śmiejemy się z samych siebie. Rosną w siłę zastępy tych, którzy w oczywistą oczywistość nie wierzą. Taka postawa nie jest niczym nowym, towarzyszy cywilizacji od zarania dziejów. Negacjonizm jest immanentnie związany z jakże głęboko ludzkimi przymiotami: asertywnością, przekorą, choć te zwykle pozytywne u racjonalisty cechy są tu używane w prymitywny sposób, stają się narzędziem emocji wykluczającej spór racji i argumentów. Jego siłą napędową jest antyintelektualny resentyment, wyrażający się w niechęci do wykształconych elit, które wiedzą lepiej, myślą szybciej, a myśli formułują biegle i błyskotliwie. Siła argumentu, wymagająca wiedzy, retorycznej swady, ale i pokory w obliczu ewentualnej celnej riposty interlokutora, ustępuje argumentowi siły, wyrażanemu w takich frazach jak: „co mi tu będą wykształciuchy gadać, ja wiem lepiej!”, „nie, bo nie” i temu podobnych filarach fałszywie pojętej ludowej mądrości. Oto samowiercy, czyli ufający jedynemu godnemu zaufania, samemu sobie. Plenią się zawsze i wszędzie – od agory w starożytnej Grecji po fejsa w XXI wieku…

Niezliczone zastępy płaskoziemców, antyszczepionkowców, negacjonistów oczywistych ponad wszelką miarę faktów historycznych, wyznawców kłamstwa księżycowego, uważających, że Armstrong i jego kilkunastu kolegów nie stanęli na Srebrnym Globie, grup zaprzeczających zmianom klimatycznym, a ostatnio koronasceptycy, wszyscy oni kroczą dumnie przez świat, powiewając sztandarem niewzruszonej, Jedynie Słusznej Racji, z pogardą patrząc na innych, niepoddanych tej iluminacji, jakiekolwiek próby rzeczowej polemiki kwitując jednym słowem – absurd. A przecież absurd, jak to nader celnie zdefiniował amerykański aforysta Ambrose Bierce, „to oświadczenie lub przekonanie będące w zupełnej sprzeczności z twoją opinią”.

Wszystkie wspomniane grona spina mianownik antynaukowości, zaprzeczania udowodnionym empirycznie tezom, funkcjonujący w doskonałym tandemie z teoriami spiskowymi, a w świecie tak ciężko chorej wyobraźni nauka idzie na pasku ciemnej strony mocy, pragnącej zawładnąć ciałami i umysłami i jedynie odwieczna ludowa mądrość, czyli mentalność i metody przodków, są w stanie nas uratować.          

Zatem można powiedzieć wszystko, ale czy tak wolno, a przede wszystkim, czy warto? W ostatnich latach wirus irracjonalizmu rozprzestrzenia się w zawrotnym tempie. Nie sposób nie łączyć tej konkwisty głupoty z niedostępnym przedtem negacjonistom genialnym narzędziem, jakim jest sieć, która Bogiem a prawdą, tylko i wyłącznie narzędziem być przestaje, jeśli już nie przestała, żyjąc coraz bardziej swoim, coraz mniej kontrolowalnym życiem. Kiedyś trzeba było czasu, trudu i nielichych środków, aby rozpropagować cokolwiek. Obecnie to chwila, plotkarską propagandę szeptaną w realu zastąpiła profesjonalna, choć toporna perswazja w mediach społecznościowych. Wieść szerzy się lotem błyskawicy w postępie wykładniczym. Mało kto weryfikuje, zastanawia się, większość zaraz udostępnia, co w świecie ludzi coraz lepiej wyedukowanych w swoich wąskich specjalnościach, a coraz gorzej wykształconych ogólnie, wierzących raczej liderom opinii swoich baniek, niż zadających sobie trud skonfrontowania wiadomości z wiedzą rzetelną, skutkuje zalewem mętnych teorii. Ponętnych do tego, bo udzielających łatwych odpowiedzi na trudne pytania, zaraz, już, natychmiast, co w naszej cywilizacji niecierpliwości jest walorem, niestety. Karnawał klasycznej głupoty trwa w najlepsze. Za wszystko jednak przyjdzie wcześniej czy później zapłacić wysoką cenę, bo nawet głupota, jak zauważył Lec, nie zwalnia od myślenia, a jego brak bezlitośnie uderzy, wcześniej czy później, w wyznawców ignorancji.               

Pogarda dla solidnej, ugruntowanej wiedzy, której zdobycie boli, bo jest czasochłonne i przychodzi niełatwo, idzie nieuchronnie w parze z bałwochwalczym wręcz uwielbieniem dla jej antytezy, powierzchownej impresji, pozoru głębi. Królują pieczołowicie kreowane wizerunki, wysublimowane wydmuszki formy, pozbawione treści. Atrofia autorytetu, jeszcze nie tak dawno w oczywisty sposób personifikowanego przez fizyczną postać mędrca, mentora, mistrza, realizuje się w amorficznym bezkresie sieci, gdzie każdy tka dowolną strukturę, przebierając w gigabajtach mądrości, indyferencji i bzdur, wyposażony w coraz to słabsze narzędzia odsiewu ziarna od plew. Każdy jest zatem alfą i omegą, twórcą i tworzywem, każdy może być swoim autorytetem, audytorium i tutorem, krytykiem i panegirystą. Parweniusz jest tu równy profesorowi, co tam równy, większy po wielekroć, bo przecież licznik lajków nie kłamie. Ilość tryumfalnie wyparła jakość.  

W przedwojennej Polsce funkcjonowała retorycznie postać  „chłopa z Polesia”, który w nic nie uwierzył, dopóki czegoś namacalnie nie doświadczył, albo czego nie doświadczyli jego bliscy z nader wąskiego kręgu zaufania, co w oczywisty sposób wpływało na percepcję rzeczywistości. Jemu można było wszelako wybaczyć, los nie dał mu bowiem szansy na edukację. Taka postawa, mutatis mutandis, sto lat później, w świecie tak nasyconym technologią, tak otwartym dla tych, którzy chcą z przeogromnego spectrum szans rozumnie skorzystać jest, żeby zacytoywać Talleyranda, gorzej niż zbrodnią, jest błędem.  

Czyż musimy czekać, aż w naszym najbliższym kręgu koronawirus poczyni śmiertelne spustoszenie, aby wreszcie uwierzyć? Czyż rozumny człowiek nie jest mądry przede wszystkim doświadczeniem innych, aby chronić własne? To nie są publicystyczne, teoretyzujące wydumki, ostatnio rozmawiałem na temat pandemii z dobrze wykształconym, na pozór zdawałoby się światłym człowiekiem, który wiele w życiu osiągnął. Nic do niego nie docierało. Zapętlony w swoich teoriach, zapatrzony w lustro, wsłuchany w magnetyzm swojego głosu, porozumiewawczo mrugał, obnosił się z ironicznym półuśmieszkiem depozytariusza najsłuszniejszej wiedzy, a na mnie spoglądał z łagodną wyższością kogoś, kto widzi błądzącego.  

Zapytany na koniec, skąd bierze tę niewzruszalną pewność pozwalającą mu zaprzeczać opiniom naukowców, spojrzał na mnie i odrzekł, iż wiadomości te przekazują tysiące ludzi, przepraszam za nieścisłość, użytkowników, w tym wielu mu bliskich. Wtedy mnie olśniło, przecież w czasach triumfu statystyki, jako podstawowego narzędzia objaśniania świata, rozumowanie jego i jemu podobnych staje się porażająco jasne.
Przecież miliony zadowolonych ignorantów nie mogą nie mieć racji…

 

Autor: Tomasz Mlącki
Cykl felietonów: Metafizycznie, merytorycznie… Tomasz Mlącki
Tomasz Mlącki, który od ponad 25 lat współtworzy wydarzenia, które przypisać można do każdej z liter akronimu MICE, tym razem stara się dochodzić do istoty rzeczy, patrząc z szerszej perspektywy. Interesuje go złożoność świata, i chętnie zrezygnuje z branżocentrycznego punktu widzenia, by pokazać, że to, co tworzymy nie jest oddzielną wyspą, a wszystko dzieje się w szerszym kontekście. Kontekście, o którym w codziennym pędzie nierzadko zapominamy.
Metafizycznie, merytorycznie… czwarty wtorek miesiąca

Zaloguj się
Informacje
Branża
Personalia
Realizacje
Otwarcia
Obiekty
Catering
Technologie
Transport
Artykuły
Wywiady
Felietony
Publicystyka
Raport
Prawo
Biblioteka
Incentive travel
Prawo
Ogłoszenia
Przetargi
Praca
Wydarzenia
Galeria
Wyszukiwarka obiektów
Nasze projekty
MP Power Awards©
MP Fast Date©
MP MICE Tour
MP MICE & More
MP Legia Cup
Nasza oferta
Reklama i promocja
Content marketing
Wydarzenia
Konkurs
Webinary
Studio kreatywne
O nas
Polityka prywatności
Grupa odbiorcza
Social media
Kontakt
O MeetingPlanner.pl