Szymon Walkiewicz: Czasem przydałby się eventowe Maliny

Fot. Szymon Kobusiński, Studio Bank
Na zdjęciu: Fot. Szymon Kobusiński, Studio Bank

Jaka jest przyszłość branży eventowej? Sytuację obrazują paradoksy i skrajne przykłady, choć konkluzja jest całkiem pozytywna. Ostatnio spytałem wprost jednego z dyrektorów marketingu dużej firmy, dlaczego od lat pracuje z agencją X. A on mi na to odpowiada: ja nie pracuję z agencją, ja pracuję z ludźmi, którym ufam! Myślę sobie – jest nadzieja.

Ostatnio przez przypadek dowiedziałem się, że pewna dumna agencja wygrała przetarg na obsługę wielkiego klienta, oferując prowizję od kosztów zewnętrznych 3 proc. Jak do tego dodam, że prowizja pokrywa kreację, event mananagement projektu i parę innych pozycji, to pytam się, czy życie eventowca ma jeszcze sens. Wszyscy widzą i wszyscy wiedzą… że przecież w normalnym świecie tak się nie da…

Ostatnio przez przypadek dowiedziałem się, że pewien wielki klient, którego obsługuje parę wielkich agencji eventowych od X lat zleca jednej tej samej agencji prawie cały budżet eventowy. Procedura przetargowa była tak skomplikowana, tak sformalizowana, że dawała nadzieję na rzetelną pracę a pod koniec dnia wyszło jak zawsze. Wszyscy widzą i wszyscy wiedzą… że przecież w normalnym świecie tak się nie da…

To pewien paradoks. Chciałem zwrócić uwagę na pewną analogię pomiędzy tymi dwoma skrajnymi przykładami.

Pierwszy jest niepokojącym trendem, który autentycznie zagraża branży eventowej. Przecież nie możemy w nieskończoność obniżać prowizji, udając, że jest korzyść skali, że zarabiamy na czym innym. Takie działanie po prostu psuje rynek. Najbardziej niepokoi mnie fakt, że powoli to przybiera bardzo groźny zasięg. Niestety ale agencji, które schodzą poniżej progu zdrowego rozsądku, jest coraz więcej. I nie, nie zgadzam się z opinią, że to samo można zrobić za mniej – jak to wmawiają mi niektórzy konkurenci. To utopia i wprowadzanie klientów w błąd. I choćbym nie wiem, jakim był czarodziejem, Mercedesa nie zbuduję z budżetu Forda. Koniec kropka. Event jest najdroższym narzędziem w rękach marketera a koszt dotarcia do jednej osoby jest najwyższy ze wszystkich narzędzi. Odpowiedzialność skrajna a praca wyczerpująca. Na litość boską, niech ktoś za to uczciwie płaci.

Drugi przykład, też jest skrajny, ale niestety prawdziwy. Różnica polega na tym, że marketerów działających w tak bezczelny sposób jest coraz mniej. Nie mam nic przeciwko temu, by ktoś obsługiwał dużą firmę, ale po co w takim razie te procedury „przejrzystości”? Dlaczego zmusza się wszystkie agencje do pracy nad kolejnym najważniejszym briefem, skoro i tak wygra faworyzowana agencja? Wygrany przetarg na otarcie łez, jest jak wygrana w ruletce po serii długich przegranych, po to, by odzyskać wiarę. To pachnie ustrojem feudalnym. Pan dyrektor sobie zażyczył i nie liczy się z niczym i nikim.
Ale jest i dobra wiadomość: takich przykładów na rynku jest coraz mniej. Takie niegodne, zachowania są piętnowane. Coraz częściej nie boimy się zwracać na te postawy uwagę i je niejako kształtować. Coraz więcej dyrektorów marketingu wie, że za ich sukcesem często stoją agencje, które zaczynają szanować. Nie boją się zapłacić za nadgodziny czy za dodatkową dokrętkę materiału. Czynnik ludzki znów stał się ważny.

Zatem jaka jest przyszłość branży eventowej? Uczciwa bieda!?
Myślę, że nie ma co się za bardzo nad tym zastanawiać. Zawsze powtarzam moim ludziom, rób najlepiej, jak potrafisz, a prędzej czy później rynek to doceni. Ja w to wierzę.
Ostatnio spytałem wprost jednego z dyrektorów marketingu dużej firmy, dlaczego od lat pracuje z agencją X. A on mi na to odpowiada: ja nie pracuję z agencją, ja pracuję z ludźmi, którym ufam! Myślę sobie – jest nadzieja.

No dobra, ale co z tymi, co zasługują na małe upomnienie?
Może dla nich zorganizujey anonimowy konkurs na najtańszą agencję i najsłabszego marketera? Takie eventowe Maliny? Może wtedy ktoś dwa razy się zastanowi, zanim poda prowizją 3 proc. czy każe agencji wystartować do dwudziestego przetargu, wiedząc, kto i tak go wygra.

Autor: Szymon Walkiewicz, partner, business development director Walk, prezes Klubu Agencji Eventowych SAR, członek jury konkursu MP Power Awards

Zaloguj się
Informacje
Branża
Personalia
Realizacje
Otwarcia
Obiekty
Catering
Technologie
Transport
Artykuły
Wywiady
Felietony
Publicystyka
Raport
Prawo
Biblioteka
Incentive travel
Prawo
Ogłoszenia
Przetargi
Praca
Wydarzenia
Galeria
Wyszukiwarka obiektów
Nasze projekty
MP Power Awards©
MP Fast Date©
MP MICE Tour
MP MICE & More
MP Legia Cup
Nasza oferta
Reklama i promocja
Content marketing
Wydarzenia
Konkurs
Webinary
Studio kreatywne
O nas
Polityka prywatności
Grupa odbiorcza
Social media
Kontakt
O MeetingPlanner.pl