Edyta Brykała: Nie tylko przy okazji toastu

Edyta Brykała, fot. Szymon Kobusiński
Na zdjęciu: Edyta Brykała, fot. Szymon Kobusiński

Rodzimy rynek eventowy powinniśmy uważać za ustabilizowany i okrzepły, wysoki poziom kompetencji cechuje coraz więcej jego uczestników i – co bardzo ważne – w konfrontacji z tzw. zachodem, nie mamy się czego wstydzić.
Przewodnicząca jury MP Power Awards® Edyta Brykała, o branży eventowej.


Patrzę na branżę eventową z bardzo wielu perspektyw. Można powiedzieć, że całe moje życie związane jest poniekąd z eventami, chociaż dwadzieścia lat temu jeszcze nie do końca uświadamiałam sobie, że to, co mnie otacza, to właśnie event – narzędzie, które spełnić ma określone cele, które dziś stanowi rozwiązanie biznesowe. Ta wielość perspektyw, pozwala mi na analizę i formułowanie wniosków, ale pokazuje też, pewną zasadę, która chyba większości ludzi związanych z tym przemysłem dotyczy. Jak już raz sprawdzi się siebie w tej dziedzinie i efekty pracy przyniosą sukces zleceniodawcy a do tego osobistą satysfakcję, później trudno – nawet mimo prób – się z tego świata wyrwać.


Ja zaczynałam bardzo wcześnie. Obserwując świat jako dziecko kaowca, pracownika domu kultury, który w czasie Polski Ludowej był nikim innym, jak dzisiejszym event managerem. Ważność tej funkcji w szczególny sposób objawiała się przy organizacji jednego z najważniejszych wydarzeń w roku czyli pierwszomajowego pochodu z okazji święta pracy. Narzędzie ówczesnego PR-u  miało określone i bardzo istotne zadania. Dlatego podstawowy event, spełniający nade wszystko cele propagandowe, prezentujący siłę władzy, i „troskę” o obywateli, musiał być zrealizowany perfekcyjnie. W przypadku takich wydarzeń – cel uświęcał środki. Od najmłodszych lat zatem doświadczałam tej adrenaliny, kiedy dni, a czasem miesiące pracy sprowadzone są do tych kilku godzin wydarzenia, gdzie wszystko musi być idealne a tak łatwo o potknięcie. To też pokazywało jak trudna jest praca organizatora. Zresztą dziś jest podobnie. Cele rzecz jasna inne, a w związku z ich realizacją zmieniają się kompetencje organizatorów, ale rytm i specyfika pracy zbliżone.


Muszę przyznać, że wtedy te zrywy emocji i stresu wydały mi się czymś nie do zaakceptowania na dłuższą metę. Jednak zawód „kaowca” był mi chyba pisany. Chociaż, kształcąc się w tym kierunku, trafiłam na czas przemian, a przypadek sprawił, że studiując we Francji stałam się animatorem kultury, który świadomie zarządza tym, w jaki sposób w określonym aspekcie zorganizować czas człowiekowi dorosłemu. Zorganizować i zaplanować czas tak, aby te powtarzane jak mantra cele, zostały osiągnięte i przyniosły instytucji, firmie, organizacji czy po prostu grupie ludzi określone efekty. O tych efektach czasem zapominano, skupiając się głównie na samym procesie realizacji, nie zastanawiając się, czemu wydarzenie ma służyć. Dostrzegłam to zjawisko, które do pewnego momentu było na rynku dość częste, pracując w agencji eventowej, gdzie zarządzałam działem kreacji. Nawiasem mówiąc, bardzo mnie cieszy to, jak coraz ważniejsza dla planujących wydarzenia jest właśnie koncepcja kreatywna. W konsekwencji zmieniła się funkcja działu kreatywnego, który nie tylko wyszukuje lepszego duetu tanecznego, oryginalniejszego sposobu oświetlenia, jeszcze innego kształtu konfetti, ale jego zadaniem jest znalezienie rozwiązania biznesowego, środków, najlepszych dla danej grupy, za pomocą których to rozwiązanie przełoży się na wspomniany efekt.

 

Dane mi było patrzeć również na zmianę postrzegania eventów z perspektywy pracownika marketingu korporacji, gdzie jasne było, że event to nie fajerwerk albo impreza, a jedno z wielu dostępnych narzędzi marketingowych.  Przy takiej definicji jasne jest, że jeżeli odpowiednio zostaną sprecyzowane założenia i zaprojektowane to, co chcemy osiągnąć, to zupełnie inaczej patrzymy na oczywistą potrzebę znalezienia budżetu.  Chociaż mam w pamięci i takie czasy, kiedy wydarzenie specjalne odbywało się po to, żeby po prostu wznieść toast. Dziś nawet jubileusz ma wspólny mianownik z innymi działaniami i zwykle spełnia dodatkowe funkcje. Warto zaznaczyć, że im bardziej świadomy zleceniodawca, który wie, dlaczego inwestuje w wydarzenie, wie co organizacja eventu mu przyniesie, tym lepszym jest partnerem dla współpracowników ze strony agencji czy podwykonawców. Zwykle taki zleceniodawca więcej wymaga, ale zazwyczaj rozumie, że jakość kosztuje.

 

A jakie nowe zjawiska obserwuję dzisiaj?  Zauważalna jest tendencja łączenia budżetów pomiędzy działami i pomiędzy różnymi zadaniami w firmie. To oznacza więcej pracy koncepcyjnej ze strony agencji, ale także stwarza zapotrzebowanie na kompleksowe kompetencje. Jeśli w tę stronę pójdzie zawód a co za tym idzie kompetencje eventowca – jestem za! To z pewnością wyzwanie, ale także szansa na rozwój i partnerstwo. Już dziś oczekiwania nie dotyczą jedynie rzemieślniczego know-how. Agencja już nie tylko spina elementy czy łączy nitki, ale nadaje sens działaniom. Efektem wspomnianego rozwoju jest także zauważalny model, wedle którego agencje wyłaniane są do współpracy a nie do realizacji jednego wydarzenia. Coraz częściej można zaobserwować stoły kreacyjne, gdzie do pracy siada agencja reklamowa, dom mediowy, dział marketingu i PR-u oraz, jako równorzędny partner, agencja eventowa. Wydarzenie specjalne nie jest już czymś „przy okazji”.

 

Rynek eventowy, sam w sobie, okrzepł, ustabilizował się i zakotwiczył. Dotyczy to zarówno sektora agencji, jak i podwykonawców. Jest jasne, że są liderzy – firmy z doświadczeniem i historią, a co za tym idzie renomą i że pojawiają się (i będą pojawiać) nowi gracze z ciekawymi koncepcjami, którzy próbują zaistnieć na rynku i jakiejś grupie (chociaż nie wszystkim) to się uda. Nie nastąpiło natomiast zalanie rynku, potocznie mówiąc, firmami typu krzak, drobnicy oferującej tanio bylejakość i nic ponad to, z  którą trudno konkurować w rozsądnych budżetowo granicach. A tego właśnie branża obawiał się jeszcze 5, 6 lat temu kiedy to światem zatrząsnął kryzys finansowy po upadku Lehman Brothers, a klienci masowo ścinali budżety… Przeciwnie, coraz więcej polskich agencji obsługuje światowe firmy, wygrywając przetargi nie dlatego, że proponowane są tańsze oferty, ale zrozumienie brandu czy produktu są bardzo wysokie.
W czasach, kiedy pierwszy maja był wielkim eventem, rozumiano, że żadne inne narzędzie nie da takiego efektu i w tak sugestywny sposób nie zadziała na odbiorców. Dziś również, organizując różnego rodzaju wydarzenia, realizujemy to, czego nie udałoby się osiągnąć za pomocą innych środków.
Edyta Brykała, dyrektor zarządzająca Noble Concierge (Grupa Getin Noble Bank). Przewodnicząca Jury MP Power Awards 2014.

MP Power Awards 2014 szczegóły

 

Zaloguj się
Informacje
Branża
Personalia
Realizacje
Otwarcia
Obiekty
Catering
Technologie
Transport
Artykuły
Wywiady
Felietony
Publicystyka
Raport
Prawo
Biblioteka
Incentive travel
Prawo
Ogłoszenia
Przetargi
Praca
Wydarzenia
Galeria
Wyszukiwarka obiektów
Nasze projekty
MP Power Awards©
MP Fast Date©
MP MICE Tour
MP MICE & More
MP Legia Cup
Nasza oferta
Reklama i promocja
Content marketing
Wydarzenia
Konkurs
Webinary
Studio kreatywne
O nas
Polityka prywatności
Grupa odbiorcza
Social media
Kontakt
O MeetingPlanner.pl