Jakub Wocial: Wszystko robię na sto procent

Jakub Wocial, fot. Kinga Karpati
Na zdjęciu: Jakub Wocial, fot. Kinga Karpati

„Najciekawsze jest to, że wszystko tak mknie do przodu i człowiek robi projekt za projektem, nie dlatego że musi, ale dlatego, że to kocha”. O musicalu, teatrze muzycznym, płycie, koncertach, eventach, nowatorskich projektach rozmawiamy z Jakubem Wocialem, wokalistą, reżyserem, producentem, dyrektorem artystycznym teatru Rampa, i właścicielem marki „Broadway w Polsce”.

MeetingPlanner.pl: Musical jest dzisiaj gatunkiem, który cieszy się powodzeniem wśród publiczności?

Jakub Wocial: W Polsce?

MP: W Polsce, ale też patrząc z perspektywy Twoich doświadczenie z różnych krajów, z różnych miejsc w których grałeś, śpiewałeś…

JW: Polska niewątpliwie bardzo szybko się rozwija na tym rynku – staje się dobrym partnerem dla licencjodawców, producentów z zachodu. Przecież to od nich głównie czerpiemy te wszystkie znane tytuły. Warto zwrócić uwagę na to, że Polska jest oparta na systemie teatrów repertuarowych, w zasadzie jedynie Roma wybija się z tego nurtu, grając jeden tytuł do momentu jego finansowej zdolności eksploatacyjnej. A w takim właśnie systemie – który przejęła Roma – grają wszystkie teatry na zachodzie. Teatry muzyczne to są prywatne inicjatywy i spektakl jest eksploatowany do momentu, kiedy się na pewno nie zwróci, i jeżeli zarabia na koszty, tzw. stałe, to super, jeżeli przestaje, to trzeba go po prostu zdjąć i wyprodukować coś nowego. W Polsce jest inaczej, teatry są w większości, jeżeli nie w 100 proc., jeśli chodzi o instytucje kultury tego rodzaju, dotowane, przez miasta, urzędy, państwo, więc człowiek, który zarządza tym teatrem, nie ryzykuje własnej prywatnej kasy czy kasy inwestorów, oczywiście pozyskuje się sponsorów, którzy mniej lub bardziej próbują...

MP: Skorzystać?

JW: Skorzystać oczywiście z wizerunku, natomiast to nie działa na tej zasadzie, że decydują lub mają wpływ na obsady lub jakiegoś rodzaju wizualne strony tych spektakli.

MP: A to się dzieje na świecie?

JW: Bardzo często. Bardzo często producenci mówią, że chcą mieć nazwisko, ponieważ to pomoże im odzyskać ich kapitał. Odzyskać go za rok, dwa lata, pięć lat. Normalna strategia.

MP: Czyli produkcje teatralne, musicalowe niczym nie różnią się np. od tych kinowych?

JW: To są dokładnie te same, sprawdzone mechanizmy, jedna matryca. Aczkolwiek, szczerze mówiąc, co niekiedy na naszym rynku jest bardzo słabe, to to, że nie ma personalnej, finansowej odpowiedzialności za to, że wyprodukuje się, mówiąc wprost, gniota. A wmawia się widowni i opinii publicznej, że jest to wielkich lotów sztuka. Musical w Polsce jest podzielony pół na pół, powstają rzeczy które są mniej lub bardziej ciekawe, powstają rzeczy wybitne, powstają rzeczy licencjonowane, które są mniej lub bardziej udane, natomiast żadna z osób, która wykłada pieniądze publiczne, czyli nasze, nie ryzykuje…

MP: Nie analizuje, i nie ma tej strategii, o której wspomniałeś?

JW: Nie utożsamia się z tym projektem, tak jak każdy człowiek, który by wykładał swoje prywatne pieniądze, ryzykując swój dobytek, swoje doświadczenie i swoją pozycję w branży. Oczywiście, jak każde rozwiązanie, tak i to ma swoje plusy i minusy, ale są to kwestie, o których widz zwykle nie ma się pojęcia, aczkolwiek na zachodzie ta świadomość jest dużo większa.

MP: Przywołałeś widza, więc wrócę do pierwszego pytania. Publiczność potrzebuje tego gatunku?

JW: Odpowiedzią na to pytanie jest frekwencja w teatrach. Generalnie w teatrach w Polsce jest ona na poziomie 90 procent. To jest zachwycające i piękne, że ludzie korzystają z kultury, i że mają w ogóle potrzebę chodzenia do teatru. A teatr muzyczny jest taką formą – choć może czasami nie zdają sobie z tego sprawy – która zaspokaja ich wszystkie potrzeby.

MP: Co w takim razie jest tą siłą przedstawienia muzycznego?

JW: Ono po prostu łączy to, czego człowiek potrzebuje, grę aktorską, taniec i muzykę, która jest najpotężniejszym czynnikiem, który powoduje, że ludzie idą na przedstawienie, to ona decyduje o popularności danego spektaklu czy w ogóle gatunku. Nośna muzyka, niekoniecznie wielka lub symfoniczna...

MP: Ale dobra?

JW: Tak, tylko tyle.

MP: Skoro mówisz: nośna, ale dobra, muszę spytać o czerwiec ubiegłego roku, bo spotykamy się właśnie w rocznicę pewnego ważnego wydarzenia. „Dream of Broadway” – premiera Twojej płyty, ale jednocześnie pierwszej musicalowej płyty na polskim rynku…

JW: Czwartego czerwca w tym roku akurat graliśmy koncert z muzyką Gintrowskiego w Krakowie (też piękne wydarzenie). Na Facebooku i Instagramie wyskoczyło mi przypomnienie z zeszłego roku... (2018 przyp. red.). Akurat jeśli chodzi o musical, za wiele wspólnego z Polską nie ma, umówmy się, ten gatunek nie narodził się w Polsce. Natomiast pięknie się rozwija i rzeczywiście to wydarzenie zapisało się w mojej głowie.

MP: Na „Dream of Broadway” wykonujesz utwory, które wybrałeś, produkowałeś tę płytę, ale zaprosiłeś też innych artystów.

JW: Zaprosiłem tam moich przyjaciół. Paulinę Janczak, która polskiej musicalowej publiczności jest na pewno znana i jej głos jest kojarzony... bo jest piękny. Zaprosiłem Maćka Pawlaka, który wykonuje ze mną jeden duet, Karinę Komaderę, która wykonała na fortepianie dwa utwory. Są to bardzo bliscy mojemu sercu ludzie, którzy są nową generacją tego gatunku w tym kraju. To są ludzie ode mnie o siedem – dziesięć lat młodsi, więc widzę tę różnicę...

MP: Ale w sztuce wiek nie ma chyba tak dużego znaczenia?

JW: Ma, ma. Świeże spojrzenie, ale także brak obaw, dużo większa odwaga, jeżeli chodzi o dobór repertuaru, o tematykę, której dotykamy. Musical w Polsce kojarzony jest z czymś lekkim, rozrywkowym, kolorowym, ale równie dobrze może sięgać dużo głębiej, poruszać poważne tematy i na zachodzie tak się dziej.

MP: To wracając jeszcze do twojej płyty, jak było z wyborem repertuaru – chciałeś pokazać różnorodność?

JW: To nie było trudne, kartka szybko została zapisana, a utwory albo wywodziły się z musicali, które w jakiś sposób mnie ukształtowały, albo których muzykę kocham, uwielbiam, ponad wszystko. Z tych musicali wybrałem te utwory, które do mnie pasują jako człowieka, artysty, z którymi się utożsamiam, jak również rzeczy, które są nowe gatunkowo i nie są jeszcze kojarzone w Polsce. Pomyślałem, że warto je zaprezentować, i poświęcić im trochę uwagi.

MP: Dzisiaj jesteś bardzo artystycznie zajętym człowiekiem, grasz, śpiewasz, produkujesz, reżyserujesz, tworzysz koncepcję nowych miejsc. Jaka jest hierarchia tych projektów?

JW: Wszystko jest cały czas priorytetem. Zawsze wychodziłem z założenia, że nie można łapać wszystkich srok za ogon, bo się tak naprawdę nie robi nic. Ale samego siebie usprawiedliwiam, przed samym sobą, że wszystko to, co robię i wszystko to, co mnie pochłania i w czym się spełniam, jest z jednej branży. Mówimy tu o śpiewie, tańcu i o sztukach plastycznych. Wszystko to, co robię teraz, jest zamknięte, ściśnięte w dziedzinie teatru muzycznego. Muzyka, trochę plastyki, bo po takiej szkole jestem. To wszystko się fajnie uzupełnia, choć, powiem szczerze, bywa bardzo uciążliwe, bo wszystko robię na sto procent.

MP: Gdybyśmy mieli wyliczyć projekty, które można by oznaczyć jako „by Jakub Wocial” albo „powered by Jakub Wocial”, to realizowane i planowane, to byłby to?

JW: Na pewno coś, co mnie cieszy i z czego jestem dumny, to rozpoczęcie po powrocie do Polski w 2012 roku, wówczas w Rampie (z którym to teatrem pracuję do dziś i którego sceną musicalową zarządzam), cyklu koncertów musicalowych Broadway Street – The Show! I tak naprawdę od tego momentu zauważyłem, jak wielu moich kolegów i koleżanek zaczęło wnioskować, że można iść tą drogą, występować, kreować role, nie tylko wtedy, kiedy się jest na stałe związanym z teatrem.

MP: Można wziąć coś w swoje ręce?

JW: Właśnie. I naprawdę to się dzieje. Ludzie teraz koncertują, robią projekty, to wszystko powstaje. I jestem pewien, że to się wzięło stąd, że pewnego dnia Wocial sobie powiedział: zrobię to. Zainwestuję, zaryzykuję...

MP: Twój pomysł chwycił i co więcej stał się impulsem dla rynku.

JW: Tak, do tej pory to kontynuuję, ponieważ są widzowie, którzy nie chcą oglądać całości spektakli, czasami najlepszym rozwiązaniem są fragmenty tzw. highlighty z wybranych tytułów czy z danych gatunków, satysfakcjonujące jest usłyszeć the best of… Oczywiście trzeba to wszystko wymyślić, ułożyć, zaplanować, zaryzykować. Z płytą jest myślę podobnie.

MP: Prowadzisz wiele projektów, ale to Rampa jest twoim muzycznym adresem?

JW: To jest rzecz bardziej złożona. Ja sam jako osoba, która kocha, to co robi i robi to, co kocha, sam bym tego nie uciągnął i wiem, że to, co się dzieje teraz w Rampie – dzieje się dobrze. Otrzymaliśmy dopiero co tytuł Teatru Roku w Warszawie, w konkursie, w którym głosowali warszawiacy, co jest niesłychanie dla nas ważne.

MP: No i Twoja indywidualna nagroda – najlepszy musicalowy głos w Polsce.

JW: Oczywiście na te sukcesy pracował sztab ludzi, Janek Stokłosa, Santi Bello, który reżyseruje, robi choreografię, i zespół zaangażowanych w różne działania ludzi, w dużej mierze stałe grono tworzy to miejsce.

MP: Czyli Rampa. Budujesz Rampę i Rampa Ciebie buduje?

JW: Transakcja wiązana (śmiech).

MP: Ale jest jeszcze „Broadway w Polsce”.

JW: „Broadway w Polsce” to jest twór, który sobie wymarzyłem. Chciałem założyć firmę i robić te wszystkie rzeczy, które teraz robię, właśnie w kraju. Chciałem, żeby ta działalność związana była tylko i wyłącznie z musicalem i tak była kojarzona. Myślę, że tak też się stało.

MP: Stało się i się dzieje...

JW: Dzieje się! Najciekawsze jest to, że wszystko tak mknie do przodu i człowiek robi projekt za projektem, nie dlatego że musi, ale dlatego, że to kocha. Ja bardzo często zdaje sobie sprawę, że nie mam czasu celebrować, cieszyć się z tego, co osiągam. Uświadamiają mi to moi rodzice, dziadkowie i najbliżsi znajomi. Nie boję się ryzykować. Nie wiem skąd wzięła się ta determinacja we mnie, ale taki już jestem i wiem, że chcę iść dalej. Chcę to wszystko w jakiś sposób przybliżać ludziom i unormalnić.

MP: Można powiedzieć wprost, że jest to Twoja misja.

JW: Ja to słowo zaakceptowałem... jest często używane w kontekście mojej osoby i tego co robię. Rzeczywiście dużo bardziej niż o pieniądzach, które fajnie, żeby się zwracały przy zainwestowanych projektach, myślę o ich wartości, dzieleniu się pasją, pokazywaniu innych możliwości spędzania czasu. Z jednej strony dostęp do rozrywki jest bardzo duży, ale z drugiej to teatr daje bezpośredni kontakt z widzem, pokazuje aktora dosłownie, jego charyzmę, mówi prawdę o jego pasji. Widz wszystko weryfikuje, szczególnie dziś, kiedy nie mamy w ogóle czasu.

MP: Czy musical to jest produkt eventowy?

JW: Pewnego rodzaju. Odmiana musicalu. Nie każdy temat, nie każda muzyka jest czymś odpowiednio komercyjnym, co by mogło usatysfakcjonować klientów.

MP: Po co, w tak razie, warto sięgać?

JW: Klasykę, to co ludzie znają. Tak samo jest z muzyką rozrywką.

MP: Musicalowe evergreeny?

JW: Właśnie. Ludzie cieszą się z tego, co znają i co kojarzą. To może być w nieco zmienionej formie, ale powinno pozostać nadal rozpoznawalnym, bo wtedy może usatysfakcjonować, dać radość większej grupie widzów. Musical jest czymś bardzo rozrywkowym i, uogólniając, bardzo spektakularnym. A myślę że każdy event polega na tym, żeby satysfakcjonować warstwą nie tylko muzyczną, ale także wizualną.

MP: Musical sprawdzi się poza teatrem? Kiedy jest sens zastanawiać się nad włączeniem tej formy do scenariusza wydarzenia (oczywiście zakładając, że przedstawienie w teatrze nie jest jego częścią)?

JW: Myślę, że człowiek pracujący w branży eventowej, który rozważa cały tytuł lub stworzenie koncertu dla swoich klientów, ma niezwykle trudne zadanie, bo najpierw musi wiedzieć, co chce osiągnąć, jaki jest target jego klienta i co rzeczywiście mogłoby i klienta, i jego grupę docelową satysfakcjonować. Większość spektakli w pełnej formie, wyjęta z teatru, nie spełni swojej funkcji, ale już mniejsze formy – show, koncert – zdecydowanie tak. To da ogromną frajdę uczestnikowi takiego eventu – widzowi, słuchaczowi, który dobrze zna te utwory. Polski widz czy odbiorca teatralny, bardzo często nie zdaje sobie sprawy, jak wiele przebojów z radia, z popkultury jest zaciągniętych z teatru muzycznego, o którym my po prostu bardzo mało jeszcze wiemy. Spójrzmy na Oscary. Niewiele osób, oglądając transmisję z Oscarów, docenia formę gali. Jest to stricte show muzyczne, wywodzi się stricte z teatru muzycznego. Jest to łączenie muzyki z tekstem. A przy okazji większość aktorów hollywoodzkich, których znamy z doskonałych kreacji, jest po takich szkołach, które dają im możliwość występowania na Broadway’u. Mało kto wie, że ci ludzie często debiutowali właśnie na Broadway’u. A później się okazuje wielkim szokiem, że któraś wielka gwiazda kina potrafi śpiewać…
Moim zadaniem jest natomiast, takie dobranie utworów, aranżacji, aby na wydarzeniu mogły dać satysfakcję gościom, dzięki temu spełnię swoje kolejne, a może pierwsze zadanie, czyli danie komfortu artyście.

MP: Rampa, Broadway, płyta – koncerty?

JW: Koncerty – od jesieni. I bardzo się na to cieszę.

MP: Sceny Warszawy, bo to kolejne Twoje przedsięwzięcie?

JW: To jest Rampa. Pomysłów na tytuł jest kilka, ale nie mogę zdradzić tutaj wszystkiego – powstaje opowiadanie, które posłuży do napisania scenariusza, powstanie autorska muzyka. To nie będzie rzecz dziejąca się współcześnie. Chcemy osadzić nasze wydarzenia trochę wcześniej... to wszystko, co mogę na tę chwilę powiedzieć.

MP: To może jeśli chodzi o tematykę musicalu, zdradzisz cokolwiek?

JW: Będzie słowiańsko, będzie z wampirami. Będzie to wszystko, co moim zdaniem powoduje, że projekt staje się atrakcyjny dla widzów. Będzie miał to coś, czego ja sam oczekuję, idąc do teatru czy kina. Poza tym temat wampirów kojarzy mi się z czymś seksy, z czymś zmysłowym, ale jednocześnie nie chcę iść w historie, które wydarzyły się poza naszą częścią Europy, poza słowiańskością, typem urody czy muzyką, która może towarzyszyć tym scenom.

MP: I nie znalazłeś gotowego tekstu, na którym mogłaby się ta historia oprzeć, więc ona musi po prostu powstać?

JW: Powstać od zera. Co mnie bardzo ekscytuje...

Jakub Wocial na zawodowej scenie zadebiutował w 2005 roku w warszawskim Teatrze Muzycznym Roma, wcielając się w postać Herberta z musicalu „Taniec Wampirów” Romana Polańskiego. Aktor musicalowy, wokalista, kierownik artystyczny Teatru Rampa w Warszawie. Twórca takich projektów musicalowych jak: „Broadway Street - The Show”, „Musicalove”, „Broadway Exclusive”
Jakub Wocial jest laureatem prestiżowej nagrody im. Jana Kiepury w kategorii „Najlepszy Wokalista Musicalowy 2018”.

Zaloguj się
Informacje
Branża
Personalia
Realizacje
Otwarcia
Obiekty
Catering
Technologie
Transport
Artykuły
Wywiady
Felietony
Publicystyka
Raport
Prawo
Biblioteka
Incentive travel
Prawo
Ogłoszenia
Przetargi
Praca
Wydarzenia
Galeria
Wyszukiwarka obiektów
Nasze projekty
MP Power Awards©
MP Fast Date©
MP MICE Tour
MP MICE & More
MP Legia Cup
Nasza oferta
Reklama i promocja
Content marketing
Wydarzenia
Konkurs
Webinary
Studio kreatywne
O nas
Polityka prywatności
Grupa odbiorcza
Social media
Kontakt
O MeetingPlanner.pl