Grzegorz Kieniksman: Niech wróci syndrom poniedziałku
„Rozsądek i internet podpowiadają, że jak skończy się izolacja, to wybiegniemy na ulice zachwyceni tym, że i inni wybiegli. Zaczniemy się z nimi ściskać, całować, odwiedzimy wszystkie letnie festiwale i geometrycznie zwiększy się nam liczba znajomych. Myślę jednak, że rzeczywistość może wyglądać zgoła inaczej” – mówi w rozmowie z OKO Press socjolog dr Paweł Pawiński z Uniwersytetu Wrocławskiego. Jednak, czy na pewno?
Rok temu większość analityków, socjologów i felietonistów przewidywało zmianę znanej nam rzeczywistości. Miały upaść galerie handlowe, miał nastąpić koniec biurowców, życie kulturalne miało przenieść się do online, a ceny nieruchomości pójść w dół. Sam dałem sobie wmówić, że lockdown to takie dodatkowe wakacje. Czas, który mogę wykorzystać, żeby zadbać o rozwój osobisty, uporządkować papierki, wszystko z korzyścią dla firmy. Czy uważam ten trudny okres za stracony? Dzisiaj już tak!
Dzisiaj czytam, że miliony Polaków spragnionych zakupów 4 maja ruszyło na otwarcie galerii. Biurowce, które miały straszyć pustkami, wynajmowane są w oka mgnieniu, a urzędy nie nadążają z wydawaniem pozwoleń na budowę. Polacy już nie marzą o pracy zdalnej, lecz o szybkim powrocie do biura. Analitycy przewidywali, że ludzie uciekną z dużych miast do małych miejscowości, a tymczasem mały odsetek mieszczuchów zrealizował ten scenariusz. Ceny wynajmu wciąż rosną, a rynek dóbr luksusowych wzrósł większy niż wieża Eiffla.
A co z naszą branżą? Na razie nie najlepiej, ale stabilnie. Rozmawiam dużo z klientami i wszyscy, jak jeden mąż, wierzą, że eventy wrócą w dotychczasowej formie. Czy to tylko nierealistyczny optymizm? Patrząc na nasze nawyki konsumpcyjne, których pandemia nie zmieniła, a niby potrzeba na to tylko 45 dni, myślę, że to realny scenariusz. Już tłumaczę dlaczego. Przez ostatni rok życie socjalne zmieniło status z on na off, przez co bardzo ucierpiały relacje biznesowe, jeden z kluczowych elementów strategii marketingowej. Jeżeli wcześniej klienci tego nie zauważali, to już wiedzą, że dłużej nie można grać na przeczekanie. Telefony i maile potwierdzają tylko, że wpadli w lekką euforię i gdy będzie to możliwe bezzwłocznie wrócą do eventów.
Życzę wszystkim, żebyśmy jak najszybciej wrócili do trybu z syndromem poniedziałku i słowem roku – deadline!
Autor: Grzegorz Kieniksman, partner agencji Rebelia Media Group
Cykl felietonów: Zdaniem rebelianta
Grzegorz Kieniksman, partner agencji Rebelia Media Group, miksując słowa, style, ale i odważne podejście do świata, o rzeczywistości, o biznesie, o trendach, o life style’u, o komunikacji… o wszystkim tym, czego wspólnym mianownikiem jest event. Bez patosu i czasem nie całkiem serio…
Zdaniem rebelianta… Grzegorz Kieniksman – drugi poniedziałek miesiąca