Michał Maciątek: O ludziach, szacunku i docenianiu
Każdy mój post w social mediach, dotyczący zrealizowanych wydarzeń, kończyłem: #kochammojąpracę. Ostatnio bliska mi osoba zauważyła – „Ty nie kochasz tej pracy, ty kochasz ludzi w niej będących”. Zdecydowanie ma rację. Ta robota wypala, stresuje, czasem mocno frustruje.
Przykład pierwszy z brzegu – terminy składania ofert przetargowych na poniedziałek 9:00/10:00. Czemu drodzy klienci sugerujecie pracę w weekend? Bo niektóre agencje o to proszą? W takim razie, gdzie tu szacunek dla pracowników? Kiedy mają się regenerować? Realizować pasje? Spędzać czas z bliskimi?
Równocześnie przy zachowaniu odpowiednich proporcji, praca ta daje mnóstwo radości i satysfakcji. Dla mnie chyba największej, gdy przyjeżdżam na montaż, witam się z ekipą, z ludźmi, którzy – podobnie jak ja – wciąż mają radość z tworzenia tych opowieści. Potem siedzimy w reżyserce, jest chwila na porozmawianie, pośmianie się, poopowiadanie. Nie ma znaczenia czy widzieliśmy się tydzień/miesiąc/rok czy może kilka lat wcześniej.
Właśnie z jednej z takich rozmów zrodził się temat na ten tekst.
Ostatnie miesiące to bardzo intensywna praca w branży eventowej. Każdy z klientów, chciał nadrobić utracony czas przez pandemię czy wstrzymanie działań związane z wybuchem wojny w Ukrainie.
Realizacje na zakładkę, mijające się ekipy techniczne na rampach hotelowych, event managerowie śmigający z jednego punktu do drugiego, podwykonawcy próbujący zagiąć czasoprzestrzeń i dowieźć obiecane projekty.
Do tego wszystko w mocno okrojonym składzie, gdyż bardzo dużo, doświadczonych osób, opuściło branżę i postanowiło poszukać mniej stresującego i podatnego na obostrzenia zajęcia.
Cudowne, że tak dużo się dzieje, że po ponad dwóch latach możemy spotkać się i działać. Jednak… mam wrażenie, że ostatnio coraz częściej zapominamy o tym, że za wszystkimi projektami stoi sztab ludzi. Ludzi, którzy nie są wystarczająco doceniani.
Przez 23 lata pracy w branży poznałem tylko kilkunastu klientów, którzy robili jedną, bardzo istotną, prostą, ale równocześnie wspaniałą rzecz – przychodząc na próby czy realizacje, witali się z każdą z osób w reżyserce. Niby taka oczywistość, ale jakże niespotykana. Przecież realizatorzy, technicy mają być niewidoczni, ukryci za elegancką zastawką. A tu wreszcie ktoś zauważa, że to właśnie od nich zależy, jak ostatecznie będzie przebiegać event. Nie tylko od kreacji, producenta czy klienta. To od uważności i profesjonalizmu naszych partnerów zależy, czy wszystko będzie zorganizowane tak, jak wspólnie z klientem zaplanowaliśmy.
Pamiętam do dziś, jak moja pierwsza szefowa, Sylwia Dąbrowska, powiedziała mi na początku mojej eventowej drogi: „Słuchaj, jak będą negocjacje cenowe, to możemy zejść z kwot za scenografię, technikę itp., ale nie pozwolę, by klient wyrzucił pozycję „wyżywienie ekipy technicznej”. Pamiętam, że zawsze walczyła o to jak lwica. Przecież nie od dziś wiadomo, że najedzona i wyspana ekipa techniczna, to zadowolona banda:)
Właśnie wyspana – ostatni okres, powodował, że ekipy skakały z miejsca na miejsce, śpiąc za sceną, na pace fury czy po prostu w drodze. Ktoś może powiedzieć – zawsze tak było. Tylko czy to jest dobre? Godzimy się na coś, bo „zawsze tak było” i „taka branża”. Bo klient zaoszczędzi na dniu montażowym i montaż od nocy, w południe próby, a wieczorem sztuka, demontaż i znów w drogę. Jasne – szukanie oszczędności…
Jednak znów – nawet ta niewyspana ekipa lubi być zauważona, że dobrze wykonuje swoją pracę. To trochę jak z „Dzień dobry”, gdy wchodzimy do sklepu i życzeniem „Miłego dnia” kasjerce. Małe gesty, ale ważne w tym pędzącym świecie.
Nie napisałem tego, by marudzić. Bardziej by pokazać, że czasem warto się zatrzymać, uścisnąć dłoń, powiedzieć „dzięki ekipo”. Bo tak długo, jak te osoby będą mieć siłę i energię, by dowozić, tak długo my, ludzie z agencji, będziemy mogli zapewniać spokój wam, drodzy klienci.
Michał Maciątek czyli „Maciat na tropie” w cyklu felietonów „(nie)codzienne obserwacje”.
Michał Maciątek produkcją i kreacją eventów oraz akcji non-standardowych zajmuje się od 23 lat. Jest jurorem konkursu „Kreatywny Roku Branży Eventowej”.