Agata Kondracka: O podróżach z dreszczykiem emocji

Agata Kondracka w cyklu Global Nation czyli historie globalne. Zdjęcie: Strefa DMZ żegna turystów fot. Agata Kondracka
Na zdjęciu: Agata Kondracka w cyklu Global Nation czyli historie globalne. Zdjęcie: Strefa DMZ żegna turystów fot. Agata Kondracka

Na granicy z Koreą Północną zrobiłyśmy sobie selfi z córką przy napisie „uwaga miny”. Antonia uznała, że to najbardziej odjechane selfi z wakacji, jakie miała do tej pory.
 
Korea Południowa mistrzowsko zrobiła atrakcję turystyczną z granicy z niedostępną i wciąż niebezpieczną Koreą Północną. Wjazd do tej zdemilitaryzowanej strefy wymaga wprawdzie zezwolenia, ale jest to kwestia odpowiednio wcześniejszej rezerwacji.
Będąc w strefie zdemilitaryzowanej, czujemy dreszczyk emocji, są zasieki, pola minowe, znaki „nie wchodzić uwaga teren zaminowany”, widać żołnierzy, można nawet wejść do tunelu, który Korea Północna nielegalnie kopała w celu dokonania inwazji na sąsiadów. Przy wyjeździe ze strefy jest sklepik z pamiątkami. Można kupić bluzy, koszulki a nawet kawę w kubku z logiem DMZ (demilitarized zone). Korea Północna po pandemii wciąż pozostaje niedostępna dla turystów, wcześniej określona liczba osób za słoną opłatą mogła tam wjechać. Korea Północna od ponad 60 lat jest zdeterminowana w rozwijaniu swojego programu nuklearnego i zdolności rakietowych, w zeszłym roku pobiła rekordy: dane z James Martin Center for Nonproliferation Studies, które od 1984 r. dokumentują północnokoreańskie wystrzeliwanie rakiet, to 68 testów w 2022 roku, czyli 10 razy więcej niż w 2021. Może właśnie dlatego tak to intryguje i sprawia, że strefę DMZ odwiedza ponad milion turystów rocznie.


Strefa DMZ na granicy z Koreą Północną I Kawa w strefie DMZ I Strefa DMZ: oznakowane obszary I fot. Agata Kondraka

Będąc w Bejrucie, zachwycałam się pięknym miastem, super plażami i świetnymi klubami nocnymi. Jednak nigdy nie zrobiłam tu grupy. Bejrut to niezwykłe miasto, czuć tu granice między wschodem i zachodem. W centrum Bejrutu obok siebie stoją meczet, kościół katolicki i synagoga. Konstytucja libańska stanowi, że ma być „absolutna wolność sumienia”, że państwo będzie respektować wszystkie grupy i wyznania religijne, a także status osobisty i interesy religijne osób każdej grupy wyznaniowej.
 
W Libanie od zawsze sytuacja polityczna jest bardzo napięta, granica z Syrią i uchodźcy nie pomagają tej kwestii. Jednak mieszkańcy są bardzo przyjaźnie nastawieni do turystów, można swobodnie podróżować po kraju (poza regionami przygranicznymi okupowanymi przez Hezbollah) i nie znam osoby, która wróciła z Libanu i była niezadowolona z podróży. Lecąc do Bejrutu, czuje się pewną ekscytację, a w głowie cały czas słyszy się myśl: „Lecę do Bejrutu”.


W centrum Bejrutu, fot. Agata Kondracka

W Sarajewie na budynkach, murach, ulicach wciąż widać ślady po kulach. Minęło niespełna 30 lat od wojny. W tym roku Sarajewo pękało w szwach od zagranicznych turystów, w każdym hotelu był overbooking, na ulicach tłumy. Wszyscy przyjeżdżają zobaczyć słynne róże (czerwone plamki symbolicznie oznaczające ślady po bombach na ulicach), muzeum historii ludobójstwa, a temat numer jedne – to oczywiście wojna.
 
Trochę inaczej jest na Sri Lance, gdzie wojna domowa również była dość niedawno, ale latając tam, mam wrażenie, że turyści i lokalesi nie chcą do końca o niej pamiętać.
Kolega z branży Jacek Jakubowski (pilot incentive) bywał na Sri Lance z turystami w czasie konfliktu zbrojnego i tak wspomina: „Przez dwa lata jak lądowaliśmy w Kolombo, wzdłuż pasa stała artyleria przeciwlotnicza z pełną obsadą, bo Tamilskie Tygrysy cały czas dysponowały czeskimi zlinami, z których zrzucano materiał C4 na lotnisko, powodując duże straty we flocie Sri Lankan Airlines. Z jednej strony duże napięcie podczas podróży, liczne check-pointy i raz na własne uszy słyszeliśmy eksplozje bomby, kiedy to zabito generała Janake w 2008 roku. Z drugiej, że byliśmy jedynymi turystami na wyspie, wokół których robiono wszystko, aby czuli się bezpiecznie i dobrze. Z całym szacunkiem dla tragicznej historii Sri Lanki dobrze wspominam ten czas z perspektywy podróży, które odbywaliśmy.

Jacek odwiedził również Syrię przed wojną i dobrze ja wspomina: „Syria bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła pomimo tego, że dobrze odrobiłem lekcje przed wyjazdem. Dojechaliśmy tu z Polski autokarem w 2005 roku jeszcze kilka lat przed wojną. Bardzo gościnni ludzie, zabytki pierwszego sortu (niestety część z nich zniszczona w wyniku działania IS) i dyskretny ogon służb bezpieczeństwa sprawił, że w żadnym momencie nie mieliśmy poczucia zagrożenia”.
 
Działalność ambasady RP w Damaszku została zawieszona i polski MSZ odradza podróże do Syrii. Tymczasem ambasada syryjska w Warszawie wydaje wizy i w Damaszku pojawia się coraz więcej turystów. Istnieją również firmy, które organizują tam podróże.
 
MSZ od lat odradza podróże również do Iranu, a wielu touroperatorów oferuje tam wyjazdy. Mój kolega Łukasz Nitwiński (Bespoke) bardzo polubił ten kraj: „Powszechnie kojarzony z religijnym fundamentalizmem, a w praktyce to bezpieczna podróż i perła tej części świata. Niebywale gościnny i otwarty w relacjach międzyludzkich. Wielotysięczna historia, ośnieżone góry, najgorętsze pustynie – jest tu każdy skarb, którego szukasz od Bliskiego Wschodu po Azję Środkową. Jedynym wyzwaniem jest dostosowanie się do lokalnych praw obyczajowych, m.in.: zakaz konsumpcji alkoholu i określony strój kobiet. Jeśli jednak zachowamy szacunek i elastyczność wobec tej tradycji, to nasz wyjazd do Iranu będzie groził wyłącznie marzeniem o szybkim powrocie.
 
Gdybyśmy posłuchali niektórych ostrzeżeń mediów i portali rządowych, większość współczesnego świata byłaby niedostępna. I chociaż wyprawa do strefy działań wojennych jest niewskazana, istnieje coraz szersza rzesza osób, która właśnie te miejsca uważa za najbardziej interesujące.
Podróżowanie jest najlepsze, gdy cię zaskakuje, gdy zmusza do kwestionowania przyjętej wiedzy, gdy zmienia twój pogląd na świat na lepszy. Czasem udanie się do „niebezpiecznych stref” właśnie temu służy. A czasami wystarczy polecieć w miejsce, gdzie po prostu wszyscy mówią „za gorąco”, „za zimno”, „za nudno”, za…
 
P.S. Powyższy tekst nie jest zachętą do podróżowania w miejsca niebezpieczne. Jest jedynie zbiorem osobistych refleksji. Każda podróż jest indywidualną decyzją.

P.S.2 Ja tylko raz, przez chwilę poczułam niebezpieczeństwo, gdy w 2002 roku jeżdżąc po Ameryce Południowej przez przypadek znalazłam się na ulicach Quito (spotkanie z czołgiem i gazem łzawiącym), podczas gdy odbywały się protesty ludności tubylczej, które niemal całkowicie uniemożliwiły wydobycie ropy. Protestujący żądali, aby większa część dochodów z ropy była inwestowana w ich społeczności. Piszę o tym, bo 22 sierpnia 2023 roku odbyło się w Ekwadorze historyczne referendum, w którym obywatele zagłosowali za wstrzymaniem wydobycia ropy w Parku Narodowym Yasuni i zakazem wydobycia metali w puszczy Choco Andino w pobliżu Quito. Wynik referendum oznacza zwycięstwo ekologów i rdzennej ludności Amazonii.

Autor: Agata Kondracka, współzałożycielka i współwłaścicielka agencji MindBlowing
Cykl felietonów: Global Nation czyli historie globalne
Agata Kondracka współwłaścicielka agencji MindBlowing w swojej pracy stara się łączyć wartościowe spotkania, przede wszystkim te z kategorii incentive travel, sztukę i zrównoważony sposób prowadzenia biznesu, ze szczególnym naciskiem na dbałość o środowisko i zero waste. I tych aspektów będą dotyczyć głównie jej komentarze.

Zaloguj się
Informacje
Branża
Personalia
Realizacje
Otwarcia
Obiekty
Catering
Technologie
Transport
Artykuły
Wywiady
Felietony
Publicystyka
Raport
Prawo
Biblioteka
Incentive travel
Prawo
Ogłoszenia
Przetargi
Praca
Wydarzenia
Galeria
Wyszukiwarka obiektów
Nasze projekty
MP Power Awards©
MP Fast Date©
MP MICE Tour
MP MICE & More
MP Legia Cup
Nasza oferta
Reklama i promocja
Content marketing
Wydarzenia
Konkurs
Webinary
Studio kreatywne
O nas
Polityka prywatności
Grupa odbiorcza
Social media
Kontakt
O MeetingPlanner.pl