Grzegorz Kieniksman: Czy firmowe wideorozmowy mogą być mniej męczące?
Pandemia spowodowała, że przenieśliśmy pracę z biura na stół kuchenny lub wszędzie tam, gdzie dobrze działa internet. Szybką rozmowę w kuchni biurowej zastąpiliśmy wirtualną przestrzenią. Praca nie ma początku i końca, a zamiast bliskości współpracowników, czujemy najwyżej ból pleców. Wszystko zostało „spłaszczone i dociśnięte” tak, aby zmieścić się w ramach czatów i aplikacji do wideokonferencji.
Runął mit, który mówił, że praca w domu to luksus, przywilej. Myślę, że po zakończeniu pandemii to praca w biurze stanie się luksusem. W jakimś sensie wyznacznikiem statusu firmy będzie to, czy nie każe pracownikom zamieniać domów w miejsce pracy.
Po roku home office pojawiła się nieodparta chęć wyjścia do biura, której nie czuliśmy od dawien dawna. A tymczasem… Budzimy się rano, a grafik znów pokazuje, że na dziś zaplanowana jest kolejna wideorozmowa na Zoomie? Na samą myśl czujemy się zmęczeni. Nic dziwnego. Neurolożka Sabine Kastner z Princeton University wyjaśnia, że może być to „ZOOM fatigue”.
Nasze mózgi zupełnie inaczej pracują, przetwarzając bodźce podczas spotkania twarzą w twarz niż podczas konferencji online. Wbrew pozorom do rozmów online musimy przygotować się jeszcze bardziej, niż twarzą w twarz i zużywamy wręcz więcej energii. Podczas bezpośredniej rozmowy mózg tylko częściowo koncentruje się na wypowiadanych słowach. W czasie wideo spotkania musimy bardziej pilnować słów, które wybieramy i tego, kiedy wkraczamy do rozmowy. Na ekranie, w kwadratach widzimy tylko liczne małe twarze kolegów bez gestów i mimiki. Odczuwamy również duży dyskomfort przy ogarnianiu wzrokiem całego spotkania. Przemęczenie dodatkowo potęguje fakt, że mamy nieodpartą chęć patrzenia na okienko z własną twarzą. To wzmaga presję, że jesteśmy na scenie, wszyscy na nas patrzą i musimy dać z siebie wszystko, być idealni.
Autorzy artykułu „How to Combat ZOOM fatigue?” w Harvard Business Review podają pięć, opartych na badaniach porad, które mogą sprawić, że rozmowy wideo mogą być mniej wyczerpujące:
- unikaj wielozadaniowości,
- rób przerwy,
- zmniejsz liczbę bodźców ekranowych,
- zgadzaj się na udział w wirtualnych sesjach społecznościowych,
- przejdź na rozmowy telefoniczne lub e-mail.
Jak radzi psychoterapeuta Wojciech Eichelberger „Dbajmy o naszą autonomię i odporność ze wszystkich sił, bo są one jedynymi, prawdziwymi gwarancjami naszego bezpieczeństwa”. Może tych pięć prostych rad spowoduje, że unikniemy poczucia wyczerpania na myśl o kolejnym czacie wideo. Już dziś, tam gdzie to możliwe, wracam do starej, dobrej rozmowy telefonicznej. Wam też to zalecam.
Autor: Grzegorz Kieniksman, partner agencji Rebelia Media Group
Cykl felietonów: Zdaniem rebelianta
Grzegorz Kieniksman, partner agencji Rebelia Media Group, miksując słowa, style, ale i odważne podejście do świata, o rzeczywistości, o biznesie, o trendach, o life style’u, o komunikacji… o wszystkim tym, czego wspólnym mianownikiem jest event. Bez patosu i czasem nie całkiem serio…
Zdaniem rebelianta… Grzegorz Kieniksman – drugi poniedziałek miesiąca