Justyna Skubis: To jest maraton a nie sprint

Ani w biznesie, ani na siłowni nic się nie osiągnie w kilka dni. Żadnego klienta nie pozyska się z dnia na dzień, marki i pozycji nie zbuduje się w tydzień. To są procesy długotrwałe, wymagające czasu i cierpliwości.

Kilka miesięcy temu, po latach nierobienia niczego w zakresie sportu, postanowiłam w końcu coś zrobić dla swojego ciała i zaczęłam chodzić na siłownię. Bynajmniej nie dojrzałam, czy zmądrzałam tak po prostu z upływem czasu. Zapuściłam się strasznie i fakt ten w końcu uświadomiłam sobie… w trakcie zapinania butów narciarskich. Na co dzień wszystkie mankamenty figury można pięknie zatuszować dobrze dobraną garderobą. Ba, nawet dobrze dobrany strój narciarski jest w stanie pomóc w tuszowaniu. Ale niestety w trakcie zapinania butów narciarskich, nie da się już nic zrobić z dodatkowymi centymetrami w pasie. Poza bolesnym odczuwaniem ich obecności. I ta właśnie bolesna obecność, która o mały włos nie pozbawiła mnie całej przyjemności z wyjazdu narciarskiego, pchnęła mnie na siłownię. Tam świadoma tego, że sama mogę nie dać rady zbędnym centymetrom, oddałam się w ręce trenera personalnego.
Ten przywitał mnie słowami „pamiętaj to jest maraton, a nie sprint”. Potem jeszcze wielokrotnie powtarzał to zdanie i wiele innych mądrych, które ku mojemu zaskoczeniu spokojnie mogę przełożyć na swoją pracę. I choć dźwiganie ciężarów nie ma nic wspólnego z tym, co robię na co dzień w biurowym zaciszu. A lekko śmierdząca sala treningowa nie przypomina luksusowych hoteli, które mam w ofercie, to widzę sporo analogii pomiędzy treningami i moją pracą w branży incentive.


Zacznę od stwierdzenia: maraton versus sprint. Ani w biznesie, ani na siłowni nic się nie osiągnie w kilka dni. Żadnego klienta nie pozyska się z dnia na dzień, marki i pozycji nie zbuduje się w tydzień. To są procesy długotrwałe, wymagające czasu i cierpliwości. Relacje z klientami buduje się miesiącami, a czasem nawet latami. Pozycję na rynku zdobywa się tylko dzięki długotrwałej, wytężonej pracy i konsekwencji w działaniu. W praktyce często pracujemy tak, jakbyśmy biegli na 100 m, szczególnie kiedy mowa o przygotowywaniu ofert na już. Ale na koniec dnia wygrywamy tylko dlatego, że nie poddajemy się po nieudanym sprincie i nasza praca na nim się nie kończy. Te 100 m to tylko część składowa naszego maratonu i ostatecznie liczy się wynik całego długiego biegu. Wygrywają tylko ci, którzy konsekwentnie biegną/pracują dalej. No i oczywiście ci, którzy konsekwentnie roszą swoje czoło potem i wyciskają kolejne kilogramy!
To wyciskanie nie jest wcale takie proste i, jak słusznie przewidywałam, pomoc trenera okazała się bardzo przydatna. Począwszy od zasad i zwyczajów panujących na siłowni, których trzeba się nauczyć, aby przetrwać. Bo przecież nie można wejść koledze na sprzęt w trakcie jego serii! A skąd wiedzieć, że on jest w trakcie serii właśnie na tym urządzeniu, skoro miota się wściekły w drugim kącie sali? Przez program treningowy, co i kiedy ćwiczyć, aby to miało sens. Być może dla was to oczywiste, że cardio przed siłowym robimy maks. 7 minut, nogi trenujemy zawsze na początku i po siłowym nie rozciągamy mięśni, tylko je rozluźniamy na bieżni. No cóż dla mnie nic z tych rzeczy nie było oczywiste! Nie potrafiłam też odróżnić hantla od kettla czy gryfu od sztangi. Tak samo jak wiele lat temu zaczynając pracę w branży incentive, nie miałam pojęcia, co to jest DMC, overbooking, gwarancja ubezpieczeniowa czy faktura VAT marża. Albo jeszcze całkiem niedawno, koncentrując się konkretnie na hotelach, co oznacza ROH . Wniosek taki, że za co byśmy się w życiu nie brali, musimy poznać podstawy i potrzebujemy kogoś, kto nas wprowadzi w specyfikę tej pracy. Słuchajmy mądrzejszych, uczmy się od nich i nie bójmy się pytać o to, czego nie wiemy. Lepiej zapytać niż narobić sobie kłopotu czy nabawić się kontuzji!


Już wiem z grubsza co i jak na tej siłowni działa. Pogodziłam się z myślą, że szybko nie będzie i uzbroiłam w cierpliwość. Już nauczyłam się podstawowych ćwiczeń i zapamiętałam plan treningowy. Niektórzy napakowani panowie zaczęli się nieśmiało uśmiechać na mój widok. A co odważniejsi to nawet mówić cześć. Mało brakowało, a poczułabym się komfortowo. I w tym właśnie momencie trener ogłasza mi zmianę planu treningowego. Teraz mam robić nowe ćwiczenia, skupić się na innych partiach ciała, ćwiczyć w innym rytmie i kolejności! Ale dlaczego? Dlatego, że powtarzanie w kółko tego samego przestaje mieć sens. Organizm się przyzwyczaja i nie spala już tyle energii, mięśnie nie rosną, efekty przestają być widoczne. Zaczynamy stać w miejscu, a więc w sumie cofać się! Czyż nie tak samo jest z naszą pracą? Jeśli nie szukamy nowych obszarów działań, nie poszerzamy oferty, nie wykorzystujemy nowych narzędzi to w końcu staniemy w miejscu. Będziemy ekspertami w kilku tych samych rzeczach, ale nie nauczymy się niczego nowego. Co gorsza nie zaoferujemy naszym klientom niczego nowego, co przekonałoby ich do pozostania z nami i przełożyłoby się na ciągle widoczne efekty naszej pracy.
Słyszeliście takie powiedzenie: najpierw masa, potem sylwetka? Niestety nie ma ono nic wspólnego z rzeczywistością. Żeby robić sylwetkę, to tej „masy” trzeba się pozbyć. No więc pozbyłam się kilku zbędnych kilogramów i przyszedł czas na kształtowanie sylwetki. Padło pytanie, które partie ciała chcę poprawić? Odważnie zakomunikowałam, że chcę mieć zgrabną pupę. I szybko dodałam: tylko ostrzegam, nie lubię ćwiczyć nóg! Tak to się nie da, usłyszałam w odpowiedzi. Jak chcesz mieć ładną pupę, to musisz ćwiczyć nogi. Na ich końcu jest pupa i jakoś trzeba do niej dotrzeć. Fakt i logika, którym nie da się zaprzeczyć. Tak samo jak nie da się zaprzeczyć temu, że w procesie pozyskiwania klienta czy tworzenia produktu incentive travel jest wiele etapów. I wszystkie trzeba przejść, aby dotrzeć do celu. Czy wszystkie z nich lubimy? Ja lubię spotkania z klientami, pracę nad projektami, wspólne wyjazdy. Uwielbiam ten moment, kiedy dziękujemy sobie za udany projekt. Ale nie lubię dzwonić do potencjalnych klientów pierwszy raz. Przedstawiać się, opowiadać przez telefon co i dlaczego robię. Tylko, że bez tego pierwszego telefonu, nigdy nie będę miała szansy przejść do kolejnych etapów. Do rzeczy, które lubię. Dlatego w pracy, tak jak na siłowni trzeba zacisnąć zęby i robić coś, czego się nie lubi, po to, by dotrzeć do tego, co się lubi. Osiągnąć to czego się pragnie.


Aby osiągnąć widoczne efekty, muszę ćwiczyć co najmniej cztery razy w tygodniu. Niestety cztery treningi w tygodniu z trenerem personalnym, to na dłuższą metę obciążenie ponad siły mojego portfela. Dlatego przyszedł taki moment, kiedy trzeba było ograniczyć towarzystwo w trakcie treningów i zacząć ćwiczyć samemu. Według dokładnie rozpisanego programu treningowego. Przyznam, że pokusa odpuszczenia sobie jednej serii czy nielubianego ćwiczenia była spora. Przecież nikt na mnie nie patrzy, nikt się nie dowie. Taka myśl pojawiła się kiedyś w mojej głowie. Na szczęście tylko na chwilę. Tylko do momentu w którym uświadomiłam sobie, że jedyną osobą, którą oszukam, będę ja sama. Jeśli nie zrobię czegoś, co powinnam zrobić, to fakt że nikt się o tym nie dowie, nie ma znaczenia. Znaczenie ma jedynie to, że ja nie osiągnę celu, który sobie postawiłam. Dokładnie tak jak w pracy, każdy efekt końcowy jest sumą jakiś koniecznych działań. Nie ma działań, nie będzie oczekiwanego efektu!
A o to przecież nam chodzi, o osiąganie stawianych sobie celów. O widoczne efekty. Tak więc zarówno na siłowni, jak i w pracy warto zastosować te zasady: uzbrajamy się w cierpliwość i rozkładamy siły na maraton. Uczymy się od tych, którzy wiedzą więcej i lepiej. Nigdy nie przestajemy się uczyć i rozwijać. Zaciskamy zęby i robimy nawet to, czego nie lubimy, bo bez tego nigdzie nie zajdziemy. I zawsze bądźmy szczerzy i uczciwy wobec siebie!
 

P.S. Mam jeszcze kilka przykładów analogii, ale już czas zbierać się na trening. Ciekawe ile kalorii spaliłam w trakcie pisania tego tekstu?:)

Autor: Justyna Skubis, business development director, Pure connections.

Zaloguj się
Informacje
Branża
Personalia
Realizacje
Otwarcia
Obiekty
Catering
Technologie
Transport
Artykuły
Wywiady
Felietony
Publicystyka
Raport
Prawo
Biblioteka
Incentive travel
Prawo
Ogłoszenia
Przetargi
Praca
Wydarzenia
Galeria
Wyszukiwarka obiektów
Nasze projekty
MP Power Awards©
MP Fast Date©
MP MICE Tour
MP MICE & More
MP Legia Cup
Nasza oferta
Reklama i promocja
Content marketing
Wydarzenia
Konkurs
Webinary
Studio kreatywne
O nas
Polityka prywatności
Grupa odbiorcza
Social media
Kontakt
O MeetingPlanner.pl